W pracy marzec zawsze mi się dłużył. Wciąż mało słońca, odległe dłuższe wolne i jakieś takie ogólne zmęczenie. Tak było do tej pory. A ten zleciał szybciutko i przyniósł dobre książki. W dużej ilości! Pora o nich opowiedzieć.
1. Corpus delicti
Kiedy otrzymałam zapytanie o recenzję tej książki, nie wahałam się ani chwili. Kryminalne zagadki? Bardzo chętnie! Dopiero później zaczęłam się zastanawiać, jak tu zrecenzować coś takiego. Nie ma tutaj fabuły, bohaterów. Ciężko napisać coś o języku, stylu. No trudne to zadanie. Corpus delicti to 65 kryminalnych zagadek. Opis zbrodni jest krótki, zazwyczaj na stronę, dwie. Teoretycznie do rozwiązania powinna nam wystarczyć minuta. Czy to realne? W przypadku niektórych tak, ale jednak większość wymagała ode mnie dłuższego zastanowienia. Były też takie, na których totalnie poległam. Na końcu książki są rozwiązania. Osobiście wolałabym rozwiązanie pod każdą zagadką. Może pokusa byłaby większa, ale byłoby mniej wertowania kartek. Zagadki są ciekawe i wymagają logicznego myślenia. W przypadku niektórych trzeba było pewne rzeczy wiedzieć, znać się na biologii, czy zapachach. To największy minus tej książki. Poza tym, niektóre rozwiązania były trochę naciągane, ale generalnie ta książka była ciekawym przerywnikiem. Czymś, czego do tej pory nie czytałam. I naprawdę podziwiam autorkę za wymyślenie tylu zagadek. To nie lada wyzwanie! Polecam fanom planszówek(i kryminałów, rzecz jasna!) Ode mnie 7/10.
2. Jestem głód
Pamiętacie Wrony? Skradły moje serce. To książka, którą przeczytało najwięcej osób z mojego polecenia. I wciąż ich przybywa. Do tej pory uważam, że jest to jedna z lepszych, jakie w ogóle kiedykolwiek czytałam. Jestem głód to ich druga część. I zazwyczaj jest tak, że te drugie części są gorsze. Tak w 98%. Jednak takiej różnicy między pierwszą, a drugą częścią to dawno nie widziałam. To jest przepaść, naprawdę. I ciężko mi to pisać, ale kontynuacja Wron to jakaś pomyłka. Mam wrażenie, że autorka nie miała żadnego pomysłu na tę historię. Dlaczego? Głównym motywem tej książki była anoreksja. Podrozdziały zaczynają się od informacji, ile lat ma bohaterka, ile ma wzrostu i ile waży. Pewnie miało to na celu lepsze zobrazowanie całej sytuacji. Oprócz tego, w książce są jeszcze wstawki listów. Nie jest wytłumaczone, kim był Joss dla bohaterki. To wprowadza chaos. Jakby tego mało, jeden z rozdziałów to opowieść na zasadzie odpowiadania na pytania. Nie wiem, co to miało na celu, ale wyszło słabo. Ten głód, który towarzyszył głównej bohaterce był tak naprawdę głodem miłości. Bardzo chciała nawiązać głęboką i prawdziwą relacje z matką. Jej głodzenie się było odpowiedzią na ten deficyt. Żałuję, że autorka nie pociągnęła tego tematu, nie skupiła się tylko na tym wątku. Moim zdaniem w tej książce dzieje się po prostu za dużo. 4/10.
3. Slender man. Internetowy demon, choroba psychiczna i zbrodnia dwunastolatek.
Na końcu zostawiłam sobie te najlepsze książki w tym miesiącu. Chyba to Traumaland zainspirował mnie do przeczytania kolejnego reportażu. Tym razem padło na amerykańskie podwórko. Temat trudny. Dotyczy popełnionej zbrodni przez dwie dwunastolatki. Poznajcie Morgan. Powinnam napisać, że to z pozoru zwykła uczennica. Jednak tak wcale nie jest. Ojciec Morgan cierpi na schizofrenie. Na tę chorobę cierpi też jego córka. Jest odludkiem. Dziwnie się zachowuje, śmieje do siebie. Nikt w klasie jej nie lubi, poza Bellą. Dziewczynki tworzą nietypowy, ale zgrany duet. Bella jest lubiana, towarzyska. Morgan jest samotnikiem, traktowana trochę jak trędowata. Wszystko się zmienia, kiedy do klasy trafia Annisa. Zamknięta w sobie dziewczynka. Większość wolnego czasu spędza na czytaniu strasznych historyjek. Ten introwertyzm szybko łączy dziewczynki. To Annisa opowiada Morgan o potworze z internetu. Morgan wyobraża sobie, że Slender man wybrał jej do specjalnej misji. Razem z Annisą mają być jego posłanniczkami. Jednak najpierw muszą coś poświęcić. A właściwie kogoś. Morgan spośród wszystkich osób wybiera Bellę. Belle, którą kocha. Belle, która przy niej trwa od lat. Na dobre i złe. Annisa razem z Morgan opracowują okropny plan zbrodni. Analizują, w jaki sposób pozbawią życia swoją przyjaciółkę i jak uciekną przed wymiarem sprawiedliwości. Autorka przybliża czytelnikowi cały przebieg tego wydarzenia. W obiektywny sposób opowiada o rodzinie Morgan, trudnościach z jakimi mierzyła się jedna i druga dziewczynka. Prowadzi czytelnika za rękę przez gąszcz szczegółów z dnia zbrodni, a później ucieczki i całego procesu skazania. W mojej głowie roiło się wiele pytań. Jaką karę powinny otrzymać dziewczyny? Czy można powiedzieć, że któraś jest bardziej winna? Przecież Morgan była chora. Miała obsesję na punkcie wymyślonego Slender Mana. Czy Annisa była tylko prowokatorką? I w końcu gdzie byli rodzice? Obiektywny, rzetelny, zmuszający do myślenia. Taki jest ten reportaż. 9/10.
4. Być tak naprawdę
I znów coś nie w moim stylu. Tym razem trafiła do mnie książka Marianny Gierszewskiej. Nie wiem, czy to wstyd, czy nie, ale znałam ją z Top Model. 😂 Wystąpiła gościnnie w jednym odcinku i tworzyła z uczestnikami kampanię społeczną. W książce opowiada o swojej przemianie. Jak z małej, grzecznej dziewczynki przeistoczyła się w dojrzałą, świadomą kobietę. W życiu przydarzyło jej się wiele przykrych chwil. Jej rodzice się rozwiedli, kiedy była małą dziewczynką. Nieco później zaczęły się ogromne problemy z jelitami. Doprowadziły jej organizm na skraj wytrzymałości. Skończyło się na poważnej operacji i stomii. Był to dla niej przełomowy moment. Czy jako młoda dziewczyna była świadoma, że otarła się o śmierć? Pewnie tak. Ta sytuacja sprawiła, że zaczęła żyć tak naprawdę. Miała odwagę podejmować decyzję, które dla wielu były niezrozumiałe. Rzuciła studia aktorskie, mimo że tak ciężko się na nie dostać. Sama przecież pochodzi z aktorskiej rodziny. Nie widzi w swojej stomi ograniczenia, upodlenia, a szansę. Założyła firmę produkującą bieliznę dla takich kobiet. Ponadto prowadzi warsztaty, na których dzieli się swoim doświadczeniem. Pomaga innym uwierzyć w siebie, stanąć na nogi. Żyć. Naprawdę ta książka dodała mi wiatru w żagle. Może pod koniec, trochę miałam wrażenie, że podkoloryzuje pewne wątki i bawi się w jakąś szamankę, ale poza tym świetna książka. 9/10
A jak Wam minął marzec?