Po ukochanych górach, przyszła pora pokazać małej podróżnicze Dolny Śląsk. Nie kryję się z tym, że to mój ulubiony region Polski. I gdybym miała się gdzieś przeprowadzić, to jedynie do Wrocławia. Za każdym razem wracam stamtąd z lekkim niedosytem. Jest tam naprawdę mnóstwo atrakcji. Co zwiedziliśmy tym razem? 



1. Świeradów Zdrój

Świeradów jest oddalony o nieco ponad 30 km od Jeleniej Góry. I to tutaj zaczęliśmy naszą wycieczkę. Nie ukrywam, że to klimatyczne miasteczko chciałam zobaczyć ze względu na zabytkową halę spacerową. Na zdjęciach prezentowała się pięknie. Postanowiłam sprawdzić jeszcze jedną atrakcje. Można powiedzieć, że to wieża widokowa jest dzisiaj trochę wizytówką tego miasta. Czy słusznie? 




Sky Walk Świeradów Zdrój

Wieża ma 62 metry wysokości, co czyni ją największą w Polsce. Przynajmniej na razie tak jest, ale to się pewnie zmieni. Mam wrażenie, że te wieże widokowe są teraz bardzo popularne. Jeśli chodzi o dojazd, to z parkingu czeka nas jeszcze ok. 600 metrów spaceru przez las. Czytałam w opiniach, że ten fragment bywa oblodzony i jest niebezpieczny. To wszystko prawda. Musieliśmy zawrócić z wózkiem i przełożyć Marysię do nosidła. Oprócz wystających kamieni, wejście utrudniało świeże błoto i resztki śniegu. Może przy lepszej pogodzie, jakoś byśmy wytaszczyli ten wózek do góry, ale polecam jednak nosidło. 



Parking i ceny

Pod samą wieże nie da się dojechać samochodem. My zostawiliśmy auto na parkingu tuż przy wejściu do lasu. Opłata za cały dzień to 30 zł. Jeśli zaparkujemy gdzieś dalej, to ceny są niższe, ok 10, 20 zł. Oczywiście to nie koniec opłat. Wejście kosztuje 69zł/53zł. Dzieci do lat 3 wchodzą za darmo, a ulgowy jest do 12 roku. No tanio to na pewno nie jest. Bilety można kupić normalnie w kasie, albo w automatach. Przy wieży jest duży sklep z pamiątkami, kilka foodtracków i toalety. 



Atrakcje na trasie

Tak, jak wspomniałam, wieża ma 62 metry wysokości i około 850 metrów długości. Nie ma tutaj stopni. To sprawia, że konstrukcja jest dostosowana pod wózki, ale trzeba pamiętać o spacerze przez las. Na górze czeka na nas szklany taras. Stamtąd rozciąga się naprawdę piękny widok na Góry Izerskie. Na tarasie obowiązują limity, do 10 osób. Chociaż nie wiem, czy ktoś to sprawdza. Oprócz tego, jest też tzw. kropla wody, czyli siatka relaksacyjna nad ziemią. Ja oczywiście sprawdziłam, czy faktycznie można się na niej zrelaksować. Tak średnio bym powiedziała, Mati nie chciał. 😁


Inną niespotykaną atrakcją jest kokon pająka, czyli takie siatkowe tunele. Dzięki nim, możemy skrócić sobie trasę. No korzystały przede wszystkim dzieci. Jestem ciekawa, czy Marysia będzie chętna na takie atrakcje i które z nas będzie jej musiało pilnować. 😂


Nie mogłabym też nie wspomnieć o zjeżdżalni! Prawie u samej góry znajduje się specjalna ślizgawka dla chętnych. Oczywiście jest dodatkowa płatna (10 zł, przed wejściem na samą zjeżdżalnie). Cieszyła się sporym zainteresowaniem u najmłodszych turystów, ale nie było jakiegoś wielkiego obłożenia, a ludzi na wieży było ogólnie sporo. Cały spacer zajął nam około 1.5h. Odliczam czas, kiedy czekałyśmy na Tatę u góry, który poszedł odstawić wózek.


 Czy to najlepsza wieża widokowa? Raczej nie. Bardziej podobała mi się ścieżka w Gorcach. Cena jest podobna, a ścieżka jest dłuższa, jest pawilon edukacyjny, plac zabaw, restauracja. No, ale sprawdzić musiałam, żeby wyrobić sobie własną opinię. Wam też to polecam. 😊

Hala Spacerowa w Świeradowie

Świeradów to nie tylko wieża widokowa. To przede wszystkim miasteczko uzdrowiskowe. Znajduje się tutaj zabytkowa hala spacerowa. Wyróżnia ją przede wszystkim wystrój. Hala jest wykonana z modrzewia, zdobią ją piękne witraże.


 Całość dopełnia też alejka na środku z agawami. Jak na uzdrowisko przystało, jest też pijalnia. Akurat my byliśmy za późno, żeby skorzystać, ale przesadnie nie żałuję. Na pewno wizyta w tym miejscu to obowiązkowy punkt podczas zwiedzania miasteczka. Warto przespacerować się też deptakiem i zrobić zdjęcie pod wieżą zegarową. 


Perła Zachodu

Drugiego dnia wybraliśmy się na długi spacer. Trafiliśmy na pierwszy wiosenny weekend i zamierzyliśmy wykorzystać pogodę na maksa. Początkowo zakładałam, że do Perły Zachodu podjedziemy samochodem, ale zmieniliśmy plan zwiedzania. Uważam, że na plus. Perła Zachodu to klimatyczne schronisko górskie, położone nad jeziorem Modrym. I to właśnie ze względu na lokalizację chciałam sprawdzić to miejsce.


Opis szlaku

Dobra informacja na początek. Całość trasy jest do pokonania wózkiem. Auto zostawiliśmy na parkingu przy kładce na Kamiennej. Polecam dokładnie to wpisać w gps-a. Jest tam duży i darmowy parking. Z centrum Jeleniej Góry to 2km.


 Trzymaliśmy się żółtego szlaku, który doprowadzi nas po niecałej godzince do celu. Większość trasy jest asfaltowa. Po prawej stronie mamy rzekę Bóbr, która będzie nam towarzyszyć praktycznie do samego końca. Na szlaku jest też sporo atrakcji. Miniemy duży wiadukt, elektrownie, a końcówka to ciekawe formacje skalne.


 Tak, jak pisałam wcześniej, spacerowaliśmy z wózkiem i nie było żadnych problemów. Jedynym małym utrudnieniem była ta końcówka. To był dość wąski fragment drogi, uczęszczany też przez rowerzystów. Nie wiem czemu, ale ten szlak trochę przypominał mi drogę do Czerwonego Klasztoru ze Szczawnicy. 😀


Przy schronisku znajdują się stoliki z ławeczkami na zewnątrz. Można też zjeść coś w środku, ale w niedziele tłumy nas zniechęciły. Moja część ekipy została u góry, a ja jeszcze trochę pozwiedzałam okolicę. Obowiązkowo trzeba spojrzeć na Perłę Zachodu z dołu, a mianowicie z mostu. Stąd rozciąga się też piękny widok na Jezioro Modre. Aby dojść na most, trzeba pokonać trochę schodów, dlatego Marysia z tatą machali mi z góry. 😀




 Jest tu również mały taras widokowy i huśtawka. Cały spacer, wliczając czas na krótki odpoczynek, zajął nam 2,5 godziny. Pod schronisko można podjechać samochodem, ale szczerze - odradzam w weekend. Ruch był spory, parkuje się przy wąskiej uliczce, ciężko nawrócić. To był naprawdę przyjemny i lekki spacer. 



Zapora Pilchowice i Most Kolejowy

Po spacerze, naszym kolejnym punktem była Zapora Pilchowice. Jest ona druga w kolejności, jeśli chodzi o długość. Ustępuje miejsca tylko tej nad Soliną. Z Jeleniej Góry to ok. 13km. Zaparkować można wzdłuż ulicy, albo przy karczmie. Tam opłaty pobierała starsza pani (5 zł), ale wzdłuż ulicy nie widzieliśmy nikogo, kto by się nami interesował. 


Na szczęście oprócz wspomnianej restauracji, nie ma tu nic więcej. Żadnych kramów, foodtracków itp. Zapora robi wrażenie. Cięzko w takim miejscu nie myśleć o powodzi, która dopiero co dosięgła te regiony. W wielu miejscach widać jeszcze ślady podtopień. Niech zdjęcia oddadzą trochę klimat tego miejsca. Tuż obok zapory znajduje się most kolejowy, który swego czasu był powodem sporu. 


Most ze względu na swój zły stan techniczny miał zostać wykorzystany w filmie. I to nie byle jakim, bo rozchodziło się o Mission Imposibble. Scenarzyści chcieli wysadzić go w powietrze, ale mieszkańcy się sprzeciwili. To sprawiło, że dzisiaj most widnieje w rejestrze zabytków, a został wybudowany w latach 1905-1906. Jest tutaj malutki parking, dosłownie na kilka samochodów. Na szczęście, można też w niektórych miejscach przycupnąć trochę na dziko i cyknąć fotkę. 



Zamek Grodziec

Czym byłaby wycieczka na Dolny Śląsk bez zobaczenia chociaż jednego zamku? No niezaliczona! Trochę ich już zwiedziliśmy, ale wciąż nie wszystkie. 😂 Tym razem padło na Grodziec. Ten znajduje się godzinkę od Jeleniej Góry. 



Pierwsza wzmianka o zamku pochodzi z XII wieku. Oczywiście, jak to z zamkowymi historiami bywa - ten również ma za sobą kilka najazdów i spaleń. Zatem dzisiejszy wygląd jest głównie próbą odwzorowania tego, co było kiedyś. Trzeba uczciwie przyznać, że tutejsza sceneria również jest filmowa. Dlatego na zamku kręcili m.in "Nie do wiary", "Ziarno", a nawet "Wiedźmina". Zamek jest otwarty codziennie, od 9 do 17. Bilety normalne w cenie 28 zł, a ulgowe 23 zł. 


W środku do zobaczenia mamy salę kominkową (oryginalnie zachowaną), rycerską, pokoik księżnej, basztę. Nam najbardziej podobał się widok z góry. Nawet mimo rusztowań. Mamy szczęście do remontów. 😀 W zamku jest sporo wąskich korytarzy, a na dziedzińcu kuchnia plenerowa i eskpozycja o narzędziach tortur. Mam wrażenie, że ten temat zawsze bardzo ciekawi turystów. Mimo, że wszędzie jest praktycznie to samo. 😉 Niestety kuchnia była zamknięta w tym dniu. Nie wiem, czy ze względu na poniedziałek, czy na niski sezon. W opiniach czytałam, że można tam zamówić kiełbaskę, pajdę ze smalcem itp. 


Zamek położony jest na wzgórzu, ale można dojechać pod same bramy. To dobra wiadomość dla tych, którzy nie koniecznie lubią wymagające spacery. Parking jest spory i darmowy. Na miejscu jest też sklepik z pamiątkami oraz toaleta. Nam zwiedzanie zajęło niecałą godzinkę. Wystawy w środku nas nie porwały, ale sam zamek jest naprawdę przepiękny. Mnie trochę przypominał zamek Czocha. Naszym ostatnim przystankiem był Wrocław, ale tam zaliczyliśmy tylko długi spacer po Ostrowie Tumskim. Na koniec podpowiem Wam jeszcze, gdzie można zjeść i sama zabieram się za gotowanie. 

Gdzie jedliśmy?

W Świeradowie na obiad wylądowaliśmy w restauracji Mały Dworek. To kuchnia polska, z przystępnymi cenami i sporymi porcjami. Jedynym mankamentem jest mało miejsca w środku i brak krzesełka. Z tym pierwszym można sobie poradzić i zjeść na zewnątrz. W końcu to był pierwszy wiosenny weekend, więc znaleźli się i tacy odważni. A brak krzesełka też nam jakoś bardzo nie przeszkadzał. Było naprawdę smacznie. Z kolei w Jeleniej zjedliśmy we włoskiej restauracji na rynku "I love Italy". I tutaj mam trochę mieszane odczucia. Jedzenie było bardzo smaczne, wystrój mnie pozytywnie zaskoczył. Niestety ceny są dość wysokie, a porcje różne. Mateusz miał dość dużą, ale ja się nie najadłam. Na dowód zrobiłam zdjęcie.


 Dobrze, że obok znajduje się kawiarnia, w której już kiedyś byliśmy. Bez wyrzutu, do kawy zjadłam duży kawałek ciasta. I dopiero wtedy, poczułam się najedzona. Mowa o Aroma Cafe. Polecamy. 


Jeśli chodzi o hotel, w którym spaliśmy, to było w nim bardzo ciepło. To mocno utrudniało wyspanie się (całej trójce), więc raczej nie będę go tutaj polecać. Myślę, że mogliśmy trafić lepiej. Co nie zmienia faktu, że to był cudowny, rodzinny wyjazd. Oby do następnego. 💚









Brak komentarzy: