Nowy rok, nowe rozdanie. Zaczęłam od książki zupełnie nie w moim stylu i była najlepszą w tym miesiącu. A potem cóż, było tylko gorzej. Taki był właśnie styczeń pod względem książek. Oby luty przyniósł jakiś powiew świeżości.
1. Pan Kołysanka
Macie tak czasem, że przeczytaliście książkę i nie wiecie o czym była ta historia? Nie jest to może najlepsze wprowadzenie do recenzji, ale staram się być szczera. Tak właśnie było z "Panem Kołysanką". A szkoda, bo okładka i opis mnie zaciekawiły. Przenosimy się do miasteczka, w którym kilka lat temu wydarzyła się ogromna tragedia. W tunelu wykoleił się pociąg i zginęło wielu pasażerów. Do dziś miejsce to budzi grozę i jest spowite jakąś złą aurą. To również tam zostaje odnaleziony mały chłopiec, Sully, który zapada później w śpiączkę. Wybudza się tylko na chwilę by przekazać bratu, że jest uwięziony w Lululandii. To świat wypełniony koszmarami sennymi. Okazuje się, że nie jest tam sam. Są też inni. Tak, jak on, zawieszeni między dwoma światami. Brat Sullego, Gideon nie pozostaje obojętny na tę wiadomość. Musi się jednak zmierzyć ze swoimi traumami. Niedawno wrócił z frontu wojennego. Na szczęście z pomocą przychodzą inni mieszkańcy, a także dziewczyna, która wybudziła się ze śpiączki. Ten motyw mnie w sumie najbardziej zaciekawił i szkoda, że autor trochę go nie rozwinął. Według mnie, historia byłaby ciekawsza opowiedziana tylko z jednej perspektywy. Tutaj taki podział wprowadził trochę chaos. To książka z gatunku horroru. Czy była straszna? Niezbyt. Generalnie męczyłam się z tą historią. Dla mnie to takie 6/10.
2. Świąteczna sukienka
W styczniu można jeszcze czytać świąteczne książki, prawda? Bo taka też mi się trafiła. Meg dostaje w spadku apartament. Jej ojciec niedawno zmarł i spadają na nią nowe obowiązki. Zawsze marzyła o karierze projektantki, ale teraz te marzenia muszą zejść na drugi plan. Nie zdawała sobie sprawy, ile wysiłku kosztuje zarządzanie takim lokalem. Nagle musi zmierzyć się z zalaniem mieszkania, cukrzycą sąsiada i przeszłością tego miejsca. Okazuje się, że ma on ciekawą historię i Meg ma pomysł, jak to wykorzystać. Od jednej ze swoich nowych sąsiadek dostaje niezwykłą suknię. Musi znaleźć okazję do jej ubrania. Tylko kiedy? Na głowie ma masę załatwień i problemów. Jak to wszystko się skończy? Czy magia świąt zadziała i w tym wypadku? Historia ckliwa, trochę banalna. Niektóre wątki totalnie niepotrzebne. W trakcie czytania, nie byłam zachwycona. A teraz stwierdzam, że nie była taka zła! Nawet trochę się polubiłam z tą główną bohaterką. Ode mnie 7/10.
3. Chłopki
Sama się zdziwiłam, jak bardzo wciągnęła mnie ta książka. Kiedy dwa lata temu zrobiło się o niej głośno, wiedziałam że muszę ją sprawdzić. Cofnijmy się w czasie, o jakieś 100 lat. To opowieść o tym, jak żyły kobiety na wsi. O tym, co ich trapiło, czego się bały, co sprawiało radość. W czasie lektury wielokrotnie łapałam się na tym, że nie doceniam tego, co mam. Żyjemy w czasach, w których wszystko mamy na wyciągnięcie ręki. Chcesz iść do lekarza? Dzwonisz i rezerwujesz wizytę. Chcesz nowe buty, jedziesz do sklepu i kupujesz. Nie chce Ci się gotować obiadu? Przecież możesz zamówić. Potrzebujesz pilnie większej gotówki? Jest kilka rozwiązań. Możesz zmienić pracę, wziąć pożyczkę, kredyt. To książka, po której czytelnik powinien mieć wyrzuty sumienia. Ja mam. Za dużo konsumpcjonizmu, za mało wdzięczności. Z czym mierzyły się chłopki? A chociażby z tym, że rodziły bardzo dużo dzieci, a ich śmiertelność była wysoka. Nikt wtedy się nie przejmował psychiką takiej matki. Dzieci zasilały gospodarkę. To one miały zapewnić rodzicom godny byt. Nie było czasu na beztroskie dzieciństwo. Trzeba było szybko dorosnąć. Aranżowane małżeństwa były na porządku dziennym. I kombinowanie, jak tu dobrze sprzedać córkę. Straszne, prawda? Oczywiście nie każdy rozdział wciągnął mnie tak samo mocno, ale ta książka daje do myślenia. Jeśli jeszcze nie czytaliście, to musicie nadrobić! 9/10
Taki był mój styczeń. A jaki był Twój?
Brak komentarzy: